Tu się nie da żyć, jesteśmy u kresu wytrzymałości. Huk maszyn, 700 ciężarówek dziennie przejeżdżających przez wąską ulicę, spadający z nieba czarny pył lub brokat. Na ulicy Tworzeń w Dąbrowie Górniczej panuje apokaliptyczny krajobraz. Domy usytuowane pośród dymiących kominów przypominają bardziej ukraiński Czarnobyl niż miejsce do zamieszkania. Rocznie na okolicę spadają tony pyłu. Ludzie muszą w tym żyć
Problemy zaczęły się, gdy w 2007 roku zmniejszona została strefa ochronna wokół Huty Katowice, dzisiaj to koncern ArcelorMittal. Urzędnicy twierdzą, że uczyniono to na samą prośbę dąbrowian, którzy podobno chcieli się w tym miejscu osiedlać.
Pozostawiono część domów, których nie wykupiono pod budowę huty Katowice. Ich wykup obecnie wiązałby się z kosztami dla miasta i skarbu państwa. Od tego czasu zaczęła się wolna amerykanka. Nikomu nie zależy na tym, by zmienić plan zagospodarowania przestrzennego i cały teren przeznaczyć tylko pod przemysł. Mieszkańcy zostali sami ze swoimi problemami.
– Pomimo zapewnień o inwestycjach i wielkich pieniądzach na nie, hałas nie zmniejszył się, pyłów jest coraz więcej. Koncern nic nie robi dla nie tylko dla zmniejszenia uciążliwego sąsiedztwa, ale zdrowia mieszkańców Dąbrowy Górniczej – uważa Jan Pietraga ze Stowarzyszenia Mój Tworzeń.
Argumenty te odpiera huta. – Obecnie prowadzimy inwestycje, które wkrótce znacząco zmniejszą nasze oddziaływania na środowisko. Łączna wartość projektów przekracza 700 mln zł – wyjaśnia Marzena Rogozik z biura prasowego ArcelorMittal. Dodaje, że spółka aktywnie włącza się w życie Dąbrowy i wspiera szkoły wyposażając je w sprzęt komputerowy.
Z ustaleń „Faktu” wynika, że koncern odprowadza do budżetu miasta ok. 50 mln zł z tytułu podatku od nieruchomości. To spore pieniądze. – Nie widzimy żadnej poprawy, z roku na rok jest coraz gorzej – kwituje Jan Pietraga.
Bartosz Matylewicz rzecznik urzędu miejskiego w Dąbrowie Górniczej wyjaśnia, że miasto nie ma prawa skontrolowania huty, bo działa ona w oparciu o tzw. zintegrowane pozwolenie dla dużych zakładów. Co oznacza, że kontrole przeprowadzają tylko służby Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Miasto może tylko powiadamiać o awariach lub niepokojących zdarzeniach.
Autor: REC, FAKT24